Jerzyk (Apus apus)

jest niewielkim ptakiem z gatunku jerzykowatych, najbliżej spokrewniony z kolibrem. Rozpiętość skrzydeł ok. 40 cm, długość ok. 18 cm, masa 32 do 50 g, ciemnobrązowy, prawie czarny. Lata bardzo szybko: od 40 do 100 km/h, na dłuższych przelotach nawet 160 km/h.

Całe życie (oprócz wysiadywania jaj i karmienia młodych) spędza w powietrzu – żywi się owadami, w powietrzu zbiera materiał do wyścielenia „gniazda”, kopuluje i nawet śpi. Gniazd nie buduje, lecz wykorzystuje znalezione szczeliny i otwory, do których zawsze wraca. Ze względu na specyficzny układ palców (wszystkie cztery „do przodu”) jerzyk nie może chodzić, natomiast doskonale przyczepia się do pionowych powierzchni.

Przylatuje do nas w pierwszych dniach maja; kiedyś przylatywał wcześniej – w kwietniu „na świętego Jerzego”, stąd jego nazwa. Odlatuje już w pierwszych dniach sierpnia, najpóźniej w połowie miesiąca. Każdego dnia przelatuje co najmniej 1000 kilometrów i zjada przy tym ogromne ilości komarów, much i meszek.

Ptaki z powrotem przylatują aż z Afryki
Południowej i wracają zawsze do tego samego miejsca. Jerzyki nie wymagają dokarmiania zimą, nie brudzą elewacji ani otoczenia, gdyż ich odchody są praktycznie niedostrzegalne, rozpylają się w powietrzu.

W pierwszych dwóch latach przed rozpoczęciem okresu lęgowego młode ptaki spędzają znaczną część czasu w powietrzu – osiedlają się dopiero w trzecim roku życia, w pobliżu rodzinnego gniazda. Są długowieczne – żyją ponad 20 lat. Gdy przy ocieplaniu gniazdo zostanie zamknięte – dobijają się do niego tak długo aż zginą.

Ptaki te żywią się wyłącznie owadami złapanymi w powietrzu, zjadając dokuczliwe muchy, meszki i komary. Zamieszkały na osiedlach, wykorzystując istniejące otwory wentylacyjne w stropodachach. Niestety przy ocieplaniu budynków zamyka się otwory wentylacyjne plastykowymi kratkami i w ten sposób uniemożliwia się dostęp jerzykom do ich jedynych siedlisk i miejsc lęgowych. Inwestorzy tłumaczą to koniecznością zabezpieczenia stropodachów przed gołębiami, które rzeczywiście są kłopotliwymi mieszkańcami osiedli. Jednak otwór niezbędny dla jerzyka jest tak mały, że nie ma obaw, by przecisnął się tam gołąb czy kawka. Jerzyków w miastach jest coraz mniej i jeżeli nie będziemy chronić i przywracać ich siedlisk, to niedługo znikną. A za zakłócenie istniejącej dotąd równowagi ekologicznej zapłacimy (dosłownie), gdy owady będziemy tępić środkami chemicznymi – szkodliwymi także dla ludzi.

W Polsce brak miejsca dla jerzyków. Co stało się po roku 1997?

Jerzyki osiedlały się w Polskich miastach „od zawsze” i to w dużej ilości. Gatunek, dawniej zamieszkujący szczeliny skalne, zaadoptował się do warunków panujących w miastach, gdy tylko pojawiły się wysokie murowane budowle z licznymi otworami i szczelinami. Sprzyjało im zarówno stare budownictwo, jak i to nowsze z wielkiej płyty.

Jerzyk jest ptakiem, który nie buduje gniazd, lecz osiedla się w każdej, wystarczająco dużej, bezpiecznej szczelinie. Jego siedlisko musi znajdować się dostatecznie wysoko, mieć niewielki otwór wlotowy, dużo miejsca na gniazdo z młodymi i odpowiednią orientację –od strony wschodniej lub północnej, dogodne warunki do dolotu oraz wielu sąsiadów – jerzyków. To są podstawowe i dobrze rozpoznane warunki, jakie muszą spełniać potencjalne siedliska jerzyków. Wymagania te nie są wygórowane i w naszych miastach nie powinno zabraknąć jerzyków. Tak było jeszcze kilkanaście lat temu.
Z początkiem XXI wieku rozpoczęło się ocieplanie budynków –przede wszystkim tych z wielkiej płyty –i nastąpiło systematyczne niszczenie siedlisk jerzyków

Mechanizm niszczenia jest zawsze taki sam!

Projektant dokumentacji na ocieplenie budynku nie zauważa i pomija siedliska chronionych ptaków. Taka wadliwa i niepełna dokumentacja jest podstawą dla wykonawcy, a inwestor nie zwraca uwagi na te braki w dokumentacji. Wykonawca nie uwzględnia okresu lęgowego w harmonogramie prac, otwory do stropodachu zostają zamknięte, często z ptakami i pisklętami w środku.
Jeśli nawet ktoś z mieszkańców to zauważy i zgłosi to do inwestora, do wykonawcy czy na policję, to i tak skończy się to niepowodzeniem.
Mimo istnienia prawnej ochrony jerzyków, i ich siedlisk, policja i organy wymiaru sprawiedliwości oddalą lub umorzą sprawę.
Takie niszczenie siedlisk jerzyków trwa od wielu lat i w ten sposób w Polsce zniszczono co najmniej 80 procent populacji jerzyka.

Na czym opieram to stwierdzenie ?

W ubiegłym roku w Poznaniu wykonano inwentaryzację siedlisk jerzyków – istniejących, potencjalnych, zniszczonych i zrekompensowanych. W północnej części Poznania na ośmiu osiedlach stwierdzono zamknięcie ponad 38 tysięcy otworów, które na pewno były lub mogłyby być siedliskami jerzyków.
Rekompensata to zaledwie 930 szt. skrzynek lub otworów, z czego więcej niż połowa nie zostanie nigdy zasiedlona, gdyż znajdują się w miejscach źle wybranych. Prawo istnieje, prawo jest nawet bardzo restrykcyjne, lecz nie jest przestrzegane ani przez projektantów, wykonawców i inwestorów ani przez wymiar sprawiedliwości.

Adam Gatniejewski

Przyczyny takiego stanu rzeczy

Jedną z ważniejszych przyczyn takiego stanu jest ustawa z 1997 roku o wspieraniu termomodernizacji, która stanowi o przyznawaniu premii wynoszącej nawet 25% kosztu ocieplania. W ustawie tej nie ma słowa o ochronie środowiska i przyrody. W ślad za ustawą idzie brak tych tematów w programach studiów dla inżynierów budownictwa i audytorów termomodernizacji oraz brak tych zagadnień w pracach Instytutu Techniki Budowlanej.

Drugą przyczyną jest brak wiedzy na temat jerzyków u projektantów, wykonawców i inwestorów. Co z tego, że są dobre opracowania na ten temat, jeżeli ci, którzy mają bezpośredni wpływ na niszczenie siedlisk jerzyków tego nie czytają?

Trzecią przyczyną i to mającą ogromny wpływ na wszystkich odpowiedzialnych za niszczenie siedlisk jerzyków jest traktowanie tych przestępstw przez polski wymiar sprawiedliwości i organy ścigania jako czyny o znikomej szkodliwości społecznej, co prowadzi do całkowitej bezkarności sprawców.

Czwarta przyczyna to bierność urzędów mających w swojej nazwie „ochronę środowiska” a ograniczających swoją działalność do informacji i edukacji.
Niech świadczy o tym to, że w przypadku otrzymania zgłoszenia szkody, dopominają się o udokumentowanie stanu początkowego a szkodą znacznych rozmiarów jest dla nich zniszczenie siedlisk jerzyków na obszarze co najmniej gminy.
Tam, gdzie są osoby przestrzegające prawa, o siedliska jerzyków można się nie martwić. Przykład: na jednym z osiedli w Poznaniu zamontowano na trzech blokach mieszkalnych ponad 500 skrzynek lęgowych zastępujących dotychczasowe siedliska, które zostały natychmiast zasiedlone. Są to jednak bardzo rzadkie przykłady stosowania się do obowiązującego prawa, wyjątki, które potwierdzają smutną regułę.
Podstawowym orężem w walce o ratowanie jerzyków musi być prawo obowiązujące wszystkich obywateli i wszystkie podmioty gospodarcze oraz urzędowe. Tylko wtedy, gdy wypełnianie wymagań prawa ochrony przyrody stanie się normalnym działaniem instytucji wydających pozwolenia na ocieplanie i remonty budynków, gdy projektanci i wykonawcy oraz inwestorzy zostaną zmuszeni do przestrzegania Prawa, zaistnieją warunki dla ochrony siedlisk jerzyków.

Niesamowite wieści o migracji jerzyków!

Przez ostatnie trzy lata naukowcy z całej Europy wyposażali kilkanaście jerzyków w dostępnych koloniach hodowlanych w miniaturowe urządzenia elektroniczne, które rejestrują czas i światło dzienne. Gdy zostaną odzyskane od jerzyków, które wróciły aż Afryki mogą z pewną dokładnością ujawnić swoją trasę.
Wyniki czterech projektów w Szwecji, Niemczech i Wielkiej Brytanii są teraz znane i malują obraz znacznie ulepszony w porównaniu z minimalnymi wynikami uzyskanymi z obrączkowania wielu tysięcy jerzyków przez wiele lat.
Częściowo dzieje się tak, dlatego, że jerzyki latają wysoko i nie lądują. Trzeba polegać na odzyskiwaniu obrączek od ptaków, które giną i zostają znalezione. Ponadto obrączki nie mogą nam powiedzieć o czasie spędzonym, o trasie przelotu, lecz tylko gdzie zostały znalezione. Informacje uzyskane od nich okazały się jedynie częściowe, a ogromne części ich trasy migracyjnej nigdy wcześniej nie zostały zarejestrowane.

Lot A320, jerzyk wyposażony w nadajnik w Fowlmere w dniu 22 lipca 2010 r. Odzyskany po powrocie w dniu 8 maja 2011 r. Jerzyk spędził znaczące okresy (kropki) na swojej trasie (fioletowe), karmiąc się w bujnych strefach lasów tropikalnych Afryki Zachodniej, i pozostał przez większą część zimy nad Kongiem (żółta elipsa) poza znaczącą przerwą świąteczną (żółte strzałki i kropki) nad Tanzanią i Mozambikiem, zanim wrócił (szlak niebieski i plamki) do Wielkiej Brytanii, ponownie spędzając czas na jedzeniu w Afryce Zachodniej. Informacje te znacznie zwiększają i poprawiają wcześniejsze wyniki obrączkowania, ale całkiem sporo z nich odpowiada lokalnym obserwacjom dokonanym przez wykwalifikowanych obserwatorów ptaków.